Znikaj cinie skrzydeB na perBowym niebie;
Kryjc, czekajc na natury gniewy;
Gdy biczem [wiatBo[ci zacznie smaga sibie;
Bliznami znaczc, palc swoje krzewy;
W tym bBysku sBoDce staje si mrokiem;
W tym blasku do gBbi - faluj my[li,
(jak drzew konary zlknione) - Samotno[ci krokiem;
Z rozcitych krtani chmur spadaj perBy szare;
Rozprute ostrzem wzroku by Bowi je w dBoniach;
Goryczy smakiem napeBniaj zBot czar;
CiaBa swe nagle, mBode rozpryskujc w toniach;
Szat sw [mier zmienia je w czerwone;
Tak gin szare krople, umierajc jcz;
Ja sBucham jków, w mych |yBach zgaszone;
Te krwawe perBy zaja[niej tcz.